Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/319

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
—   309   —

Mą tylko własną fory tuję miłość.
Lecz Sylwia zbyt jest czystą, świętą, wierną,
By uledz miała niegodnym ofiarom.
Gdy jej przysięgam moją wieczną miłość,
Rzuca mi w oczy zdradę przyjaciela;
Gdy hołd na wdzięków jej ołtarzu składam,
Krzywoprzysięzcą nazywa mnie czarnym,
Bom złamał wiarę Julii przysiężoną.
A jednak, mimo szyderstw jej i wzgardy,
Które nadziei zamykają wrota,
Miłość, jak wyżeł, im srożej kopana,
Tem się pokorniej u nóg pani łasi.
Lecz otóż Turyo; pójdziem pod jej okna
Miłosną pieśnią uszy jej pozdrowić.

(Wchodzi Turyo z muzyką).

Turyo.  Przed nami, widzę, wkradł się tu Proteusz.
Proteusz.  Tak jest, mój Turyo, czy nie wiesz, że miłość,
Gdzie wejść nie może, wciska się ukradkiem?
Turyo.  Lecz nie tu, myślę, twoja miłość mieszka.
Proteusz.  I owszem, czyżbym był tutaj inaczej?
Turyo.  Co? Sylwia?
Proteusz.  Sylwia, lecz na twój rachunek.
Turyo.  Za co ci wdzięczność na mój zapisuję.
Teraz, panowie, do pieśni, a żwawo!

Wchodzą w głębi: Gospodarz i Julia w ubiorze pazia).

Gospod.  Zdaje mi się, młody mój gościu, że jesteś alkoholiczny. Powiedz mi, proszę, dlaczego?
Julia.  Mówiąc szczerze, dlatego, mój gospodarzu, że nie mogę być wesołym.
Gospod.  No, no, potrafimy cię rozweselić. Poprowadzę cię, gdzie usłyszysz muzykę i zobaczysz pana. o którego pytałeś.
Julia.  A czy głos jego usłyszę?
Gospod.  Niewątpliwie.
Julia.  To będzie dla mnie muzyka. (Muzyka zaczyna).
Gospod.  Słuchajmy! słuchajmy!
Julia.  Czy jest on między nimi?
Gospod.  Jest; ale cicho, słuchajmy!