Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 10.djvu/254

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Śmiałe poselstwo dało językowi.
Pod silnym wpływem pierwszego wrażenia
Wzgarda mi swego pożyczyła szkiełka,
Co wszelką inną oszpeciło piękność,
Lic innych róże nazwało kradzieżą;
Przeistoczoną innych rysów piękność,
Zmieniło w obraz wstrętnej szkaradności.
Dlatego, królu, ta, którą świat wielbił,
Którą ja także po stracie kochałem,
Była w mych oczach pyłkiem, co je raził.
Król.  Dobra wymówka. Żeś ją w końcu kochał,
Niemało zmniejsza ciężki twój rachunek.
Miłość jednakże, co za późno wschodzi,
Jest jak za późno dane przebaczenie,
Które dla dawcy gorzkim jest wyrzutem
I wiecznie woła; niewinny mąż zginął!
Skarbem bez ceny gardzim nierozumnie,
Płaczem dopiero, kiedy leży w trumnie.
Gniew nasz okrutny przyjaciół morduje,
A martwy popiół gorzko opłakuje;
Miłość za późno zbudzona łzy leje,
Z których się zemsta nasycona śmieje.
Niech to pogrzebny będzie dzwon Heleny:
Zapomnij o niej, pięknej Magdalenie
Poślij co prędzej miłości zadatek.
Już otrzymałeś główne przyzwolenie,
My tu zostaniem czas, myślę, niedługi
Naszego wdowca ślub zobaczyć drugi.
Hrabina.  A Bóg niech lepsze losy mu przeznaczy,
Lub w cichym grobie wprzód zamknąć mnie
Lafeu.  Przyszły mój synu, w którym ma utonąć
Mojego rodu słynne niegdyś imię,
Zwierz mi dar jaki, któryby w mej córce
Gorętszy ogień swym rozpalił blaskiem,
Do spieszniejszego skłonił ją przybycia.

(Bertram daje mu pierścień).

Na moją brodę i siwe jej włosy,
Nasza Helena, to słodkie stworzenie,