Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Dech twój rozniecił wojny zgasły węgiel
Między mną, a tem chłostanem królestwem,
I nagromadził pokarm dla płomienia;
Ogień zbyt teraz wielki, by go zgasił
Słaby ten wietrzyk, który go rozpalił.
Poznałem prawdę dzięki twej nauce;
Ty mi do ziemi tej odkryłeś prawo,
Myślą tej wojny serce me natchnąłeś.
Przychodzisz teraz, aby mi powiedzieć:
Jan w zgodzie z Rzymem. Czem dla mnie ta zgoda?
Prawem małżeństwa, po Artura śmierci,
Jestem tej ziemi dziedzicem i panem;
Mamże się cofnąć, gdym ją na pół podbił,
Bo Jan, jak mówisz, z Rzymem pokój zawarł?
Alboż ja jestem niewolnikiem Rzymu?
Czy na poparcie mojej dał wyprawy
Rzym choć grosz jeden, jednego żołnierza?
Czy nie sam wszystkie ciężary poniosłem?
Czy nie sam, z moich lenników drużyną,
Wojny tej wszystkie ponosiłem trudy?
Czy nie słyszałem krzyku tych wyspiarzy:
Niech król nasz żyje! gdym tu wylądował?
Czy kart najlepszych nie trzymam już w ręku,
By wygrać w łatwej grze tej o koronę?
Miałżebym teraz mych zrzec się korzyści?
Nie, na mą duszę, nikt tego nie powie.
Pandulf.  Sprawy tej, książę, tylko wierzch dojrzałeś.
Ludwik.  Wierzch lub spód, mniejsza, lecz kroku nie cofnę,
Póki wyprawie mej chwały nie zjednam,
Wielkim nadziejom moim zapewnionej,
Nim te zastępy waleczne zebrałem,
Ogniste dusze z wszystkich krańców ziemi,
Aby zwycięstwa szukać na ich czele
W paszczach przygody, śmierci nawet samej.

(Słychać trąbkę za sceną.

Co nam ten odgłos trąby zapowiada?

(Wchodzi Bękart z orszakiem).

Bękart.  Wedle praw wojny, żądam posłuchania.