Strona:Dzieła dramatyczne Williama Shakespeare T. 1.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Po obcych ziemiach? Gdy się wyzwolenia
Doczekam, czemże będę mógł się chełpić?
Tylko, że smutku byłem wyrobnikiem.
Jan z Gan.  Każdy kąt niebios źrenicą dojrzany
Jest dla mądrego szczęśliwą przystanią;
Niechaj cię tego konieczność nauczy,
A niema cnoty nad twardą konieczność.
Nie myśl, że król cię wygnał, lecz ty króla.
Niedola gniecie tym silniej człowieka.
Im pod ciężarem bardziej się ugina.
Głoś, że cię ojciec wyprawił po honor,
Nie król ze swego wywołał królestwa;
Lub mów, że dżuma ziemię tę pustoszy,
A ty za czystszem wybiegłeś powietrzem.
Przypuść, że wszystko, co ci drogie, leży
Tam, dokąd idziesz, nie tam skąd przychodzisz.
Trawę za dywan, ptaki za minstrelów,
Kwiaty za damy, a kroki bierz swoje
Za skoczne pląsy rozkosznego tańca;
Bo mniej zajadłym zębem smutek kąsa,
Gdzie lekkiem sercem mąż się zeń natrząsa.
Boling.  Ach, któż potrafi ogień w dłoniach trzymać
Na myśl przywodząc lodowce Kaukazu?
Kto może głodu ukoić łaknienia
Myślą o zbytkach sutego bankietu?
Tarzać się nago po grudniowym śniegu,
Marząc o lata ogniu urojonym?
O nigdy, nigdy! Bo myśl o radości
Dodaje tylko ostrza smutku cierniom.
Smutku ząb serce najboleśniej zjada,
Gdy tylko kąsa, a rany nie zada.
Jan z Gan.  Gdybym twą sprawę i twoje miał lata,
Sambym się chętnie na kraj rzucił świata.
Boling.  Więc żegnaj, Anglio! słodka żegnaj ziemio!
Powtórzę z dumą i za ziemi krańcem,
Żem jest Anglikiem, choć jestem wygnańcem.

(Wychodzą).