Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/36

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
28
KRÓL JAN.

Jak kijami praży, tak językiem swoim,
Zćwiczył nam uszy, każde jego słowo
Uderza mocniej, niż francuski kułak.
Do wszystkich dyabłów! jeszcze mię słowami
Nikt tak porządnie nie wykropił, odkąd
Nazywam tatkiem ojca mego brata.
Eleonora. Pozwól, mój synu, na ten związek. Ślub ten
Niech się skojarzy. Siostrzenicy naszej
Daj znaczny posag. To małżeństwo wzmocni
Kulawe prawa twoje do korony,
I tak upewni, że pączkowi temu
Nie stanie słońca, aby się rozwinął
W kwiat, co przyrzeka tak potężny owoc.
W oczach Filipa widzę przyzwolenie.
Patrzaj. jak szepcą. Nie ustępuj zatem,
Póki ich dusze karmią się tą dumą,
Aby ich zapał odmuchniony miękkiem
Tchnieniem litości, prośby tub wyrzutów,
Nie ostygł i nie stwardniał po dawnemu.
Pierwszy obywatel. Królowie! czemuż nie odpowiadacie
Na przełożenie tego miasta?
Król Filip. Niechaj
Anglia odpowie pierwsza — ona pierwsza
Ku miastu temu rzecz swą obróciła.
Król Jan. Jeżeli Delfin, syn twój, królu, może
Wyczytać miłość w tej piękności księdze,
Jej posag będzie ważnym i królewskim.
Kraje Turenu, Poatu i Anżu
Manu i wszystko, co z tej strony morza
(Wyjąwszy miasta, które oblegamy)
Podlega naszej władzy i koronie,
Ozłoci jej małżeńskie łoże; aby
Równie bogatą była w cześć i ziemie,
Jak jest bogatą w piękność, ród i cnoty,
Któremi równa pierwszym paniom świata.
Król Filip. Cóż powiesz na to? Spojrzyj w twarz tej Pani.
Ludwik. Patrzę, mój ojcze, i w jej pięknem oku
Znajduję dziwny cud lub dziw cudowny:
Obraz mój własny cieni się w jej oczach.