Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/35

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
27
AKT DRUGI. SCENA DRUGA.

Gdy rzeźwa miłość goni za pięknością,
Gdzież znajdzie więcej wdzięków, jak w tej pannie?
Jeśli gorąca miłość zechce cnoty,
Gdzież ona czystsza, jak nie w sercu Blanki?
Gdy dumna miłość chce równości rodu,
Gdzież krew zacniejsza bije, jak w jej żyłach?
Takim jak ona w rodzie, cnocie, wdziękach,
Jest młody Delfin całkiem i zupełnie.
Gdy niezupełnie, to dlatego tylko,
Że on nią nie jest, jeśli czegokolwiek
Jej niedostaje, niedostaje tylko
Tego, że ona nie jest nim. Zaiste
On jest połową szczęśliwego męża,
I przez nią tylko ma się uzupełnić,
I ona pięknej jest doskonałości
Połową, której drugie pół w nim leży.
O! gdy się złączą te dwa srebrne zdroje,
Uświetnią brzegi, w których płynąć będą.
Dwoma brzegami dla tych dwóch strumieni,
W jedno złączonych, dwiema granicami
Ich wspólnej drogi, władzcy! wy będziecie.
Połączcież zatem te książęce dłonie.
Ten związek więcej zdziała, niż baterye
Przeciw zamkniętym bramom. To małżeństwo
Prędzej od prochu wargi ich rozdejmie,
I wchód szeroki stanie wam otworem.
Bez tego ślubu nic nie dokażecie,
Bo mniej jest głuchem morze rozhukane,
Lew nie tak ufny w swoich siłach, góry
I skały mniej są pewne w swych posadach,
Śmierć w swojej furyi nie jest tak bezwzględną.
Jak my będziemy, broniąc tego miasta.
Bękart. Jaki mi strażnik! Patrzcież, jak wytrząsa
Przegniły szkielet śmierci z jej gałganów!
Szeroka gęba! Śmierć wypluwa, góry,
Skały i morza, a o lwie ryczącym
Tak poufale gada, jak trzynasto-
Letnia dziewczynka o szczenięciu swojem.
Jakiś kanonier począł tego zucha.
Ma pełną gębę ognia, armat, dymu,