Strona:Dzieła Wiliama Szekspira T. III.djvu/14

    Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
    Ta strona została przepisana.
    6
    KRÓL JAN.

    Król Jan. I cóż nastąpi, jeśli się nie zgodzę?
    Szatylion. Surowa przemoc dzikiej, kwawej wojny,
    Co zmusi oddać prawa, wzięte gwałtem.
    Król Jan. I tu za wojnę wojna, krew za krew i w zamian
    Przemoc za przemoc. Tak odpowiedz Francyi.
    Szatylion. Przyjm więc wyzwanie króla mego z ust mych,
    To jest ostatni kres poselstwa mego.
    Odnieś mu moje — i powracaj z Bogiem.
    Bądź błyskawicą w oczach swego króla,
    Bo nim zdasz przed nim sprawę, już tam będę.
    I grom dział moich da się wam usłyszeć.
    Śpiesz więc. Ty masz być trąbą mego gniewu
    I smutną klęski waszej przepowiednią.
    Straż honorową dajcie mu w podróży.

    (Do Pembroka).

    Tobie to zlecam. — Bądź zdrów, Szatylionie!

    (Wychodzi Szatylion i Pembrok).

    Eleonora. I cóż mój synu! Zawszem to mówiła,
    Dumna Konstancya nie odpocznie póty,
    Dopóki Francyi i całego świata
    Dla sprawy syna swego nie zapali.
    A łatwo było złe uprzedzić, łatwo
    Słowem miłości, lekkim jej dowodem,
    Spór ten zagodzić, dziś go moc dwóch królestw
    Rozstrzygać musi krwi strasznymi skutki.
    Król Jan. Siła i władza za mną, za mna prawo.
    Eleonora. O! bardziej władza, synu, niźli prawo.
    Inaczej źleby bardzo być musiało
    Ze mną i z tobą. To ci me sumienie
    Szepce do ucha. Tego, oprócz nieba
    I mnie i ciebie, niechaj nikt nie słyszy.

    (Wchodzi szeryf z Nortamptonszajer, który mówi cicho z Esexem).

    Esex. Jest tu, mój królu, spór szczególny, z głębi
    Kraju przed sąd twój go przynoszą. Rozkaż.
    Ażeby strony weszły.
    Król Jan. Niechaj wnijdą.

    (Szeryf wychodzi).