Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

LX. A jeżeli, jak mówisz, znajomość prawa cywilnego wyrywa nas w starym wieku z samotności, toć podobno i bogactwa czynią nam tę przysługę; ale my tu szukamy, nie co nam pożytyczne, ale co mowcy jest potrzebne. Często w tej rozmowie przywodziliśmy na przykład jednego i tegoż samego artystę, i porównaliśmy jego zalety z zaletami mowcy; owoż, żeby się do niego jeszcze raz odwołać, Roscyusz powiada, że im więcej mu lat przybywać będzie, tym powolniej fletniście grać każe, i tym więcej głos swój zniży[1]. Jeżeli on tedy, rytmem i miara wiersza skrępowany, wymyślił sobie ten sposób ulżenia sobie trudu w starości, jakże nam łatwiej będzie nie tylko zniżyć ton, ale odmienić cały sposób mówienia? Bo wiesz, Krassie, jak wiele jest rozmaitych sposobów mówienia, i nie wiem, czy nie ty pierwszy to na sobie okazałeś, który już oddawna daleko spokojniej i łagodniej mówisz, niżeli przedtem mówić zwykłeś; a jednak nie mniej chwała łagodność twego poważnego mówienia, jak dawniej chwalono gwałtowność i moc porywająca. Wielu było mowców, jak Scypio i Leliusz, o których słyszymy, że nieco tylko podniesionym głosem wszystkiego dokazać mogli, i nie zrywali sobie krzykiem piersi, jak Serwiusz Galba.

Jeślibyś nie mógł lub nie chciał tak samo uczynić, czy się obawiasz, żeby dom twój, takiego męża i obywatela, jeżeli do niego pieniacze uczęszczać nie będą, od innych został opu-

  1. Że muzyka przygrywała grającym na teatrze aktorom, jest rzeczą niewątpliwą; ale pomimo domysłów Marmontela, xiędza Dubos, Barthelemiego, nie wiemy z pewnością jak się to odbywało. Czytamy na czele komedyj Terencyusza, że jednę z nich grano tibiis paribus, dextris et sinistris, drugą, tibiis duabus dextris, trzecią primum tibiis imparibus, aeinde duabus dextris, czwartą tibiis sarranis. Ale co to wszystko znaczy, nie mamy o tem żadnej zgoła wiadomości, wyjąwszy że tibia sarrana był to flet Tyryjski. Zobaczymy na końcu tego dzieła, że K. Grachus ile razy miał mowę do ludu, stawiał za sobą w ukryciu znającego się na sztuce człowieka, z fletem z kości słoniowej w ręku, który go nim ostrzegał, kiedy głos jego opadał, lub we wrzaskliwy ton się zamieniał. Co tu sobie Roscyusz na starość obiecywał, to dotrzymał, czytamy bowiem w dziele Cycerona o Prawach, I, 4, że Roscyusz, jak Attykus mówi, powściągnął w starości doniosłość swego głosu, i towarzyszącym mu fletom powolniejszy takt nadał.