Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

szcza że nigdy żaden z nas jeden drugiemu w drodze na przeszkodzie nie stanął, ale przeciwnie jeden drugiemu dopomagał udzielaniem się, radą, życzliwem sprzyjaniem.
Ale ponieważ, używszy nieprzerwanej prawie szczęśliwości, zszedł z tego świata w dogodniejszym dla siebie, niż dla swych spółobywatelów czasie, ponieważ umarł,, kiedy, gdyby dłużej pożył, łatwiej mógłby opłakiwać Rzeczpospolitę, niżeli jej dopomódz, a żył, dopóki można było żyć w niej uczciwie i szczęśliwie; ubolewajmy, gdy tak być musi, nad naszą stratą, ale niech raczej nasza życzliwość, niżeli żal towarzyszy Hortensiusza śmierci w swoim przypadłej czasie, iżby się nie zdawało, ilekroć o tym sławnym i czcigodnym mężu pomyślimy, że więcej siebie samych, niżeli jego miłujemy. Bo jeżeli z tego się smucimy, że nim dłużej cieszyć się nie możemy, jestto nasze nieszczęście, które spokojnie znieść musimy, żeby nie okazać, że więcej nasz własny pożytek, niżeli przyjaźń mamy na względzie. Jeżeli zaś ta myśl nas trapi, jakoby rozstając się z tym światem wychylił kielich goryczy, nie dość się radujemy z jego nieograniczonej szczęśliwości.

II. Gdyby żył jeszcze Kw. Hortensiusz, żałowałby zapewne wraz z drugimi dobrymi i dzielnymi obywatelami straty innych rzeczy; ale sam jeden tylko, albo pospołu z niewielą osób uczułby boleść, widząc że Forum ludu Rzymskiego, na którem niegdyś jego geniusz w całym blasku jaśniał, zostało ogołocone i osierocone z ozdoby sztuką wykształconego głosu, godnego uszu Rzymian i Greków. Dla mnie zaś jestto nader boleśnie, że Rzeczpospolita nie potrzebuje już broni rozumu, talentu, wziętości, którą władać nauczyłem się, do której się przyzwyczaiłem, która przystoi celującemu mężowi stanu, równie jak dobrze urządzonej i rządnej Rzeczypospolitej. Jeżeli był kiedy czas, w którym mowca i powaga cnotliwego obywatela mogłaby wytrącić oręż z rąk rozgniewanych obywateli, wtedy właśnie przez błąd lub z bojaźni odjęta została pokojowi publicznemu pomoc wymowy. Chociaż miałem inne powody narzekania, ja sam przy schyłku wieku pełnego znakomitych czynów, kiedy spodziewałem się zawinąć do portu, nie żeby żyć w gnuśnej nieczynności, ale żeby po trudach spokojnie