Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 6 Pisma krasomówcze.djvu/208

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Wystąpił problem z korektą tej strony.

Opłakiwał upadek i sieroctwo senatu, któremu konsul, który powinien być jakby dobrym ojcem i wiernym opiekunem tego stanu, wydzierał jak łotr niegodziwy odziedziczona od przodków godność; ale niema w tem nic dziwnego, że człowiek, który doprowadził do zguby Rzeczpospolitą, chciał ją pozbawić mądrej rady senatu. Filippus był gwałtowny, wymowny, umiejący mocno się oprzeć, gdy go zaczepiono. Oburzony temi słowy Krassa, nie powstrzymał się, zapalił się gniewem, chcąc go powściągnąć, skazał go na winę pieniężną i jako rękojmią zapłaty kazał mu fanty zabrać.
Wtedy Krassus wyrzekł słowa, które jako niezrównane chwalono, i powiedział, że niema tego człowieka za konsula, który go za senatora nie ma. „Ty, co masz za fant powagę senatu, i coś go w oczach ludu Rzymskiego podeptał, czy myślisz, że mnie wzięciem fantów zastraszysz? Nie te fanty trzeba ci zniszczyć, kiedy chcesz Krassa pokonać; język mi wyrwać musisz, a gdy go wyrwiesz, ostatniem mojem tchnieniem urągać się będę twojej tyranii, jak przystoi na wolnego człowieka."

II. Wiadomo, że długo mówił z największem sił, umysłu i geniuszu natężeniem, i że zdanie jego przez senat przyjęte zamieniło się w uchwałę napisaną wr najmocniejszych i najpiękniejszych wyrazach które tak brzmiały: „Ilekroć szło o dobro ludu Rzymskiego, nigdy nie zeszło Rzeczypospolitej na radzie i na wierności senatu. „Sam był obecny przy spisaniu tej uchwały, jak xięga uchwał świadczy.
Ta mowa była, iż tak rzekę, śpiewem łabędzim tego niezrównanego człowieka, a my, jak gdybyśmy go słyszeć mogli, chodziliśmy pio jego śmierci do senatu oglądać miejsce, z którego mówił po raz ostatni. W ciągu mowy uczuł, jak słyszeliśmy, kolkę w boku, potem pot obfity na niego wystąpił, dreszcz się do tego przyłączył; z febrą do domu powrócił i siódmego dnia już go nie było.
O! jak są omylne nadzieje ludzi! jak ich szczęście znikome! jak marne nasze usiłowania, które często wspak się obracają, i nim dopłyniemy do portu, wraz z nami w głębi przepaści pogrążone toną! Dopóki życie Krassa upływało wśród trudów starania