Strona:Dzieła M. T. Cycerona tłum. Rykaczewski t. 2 Mowy.djvu/436

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nie zajmowano się niczem innem w senacie, i pomimo przeszkód za wyraźną wolą senatu w styczniu jeszcze sprawę moją przed was wniesiono.
Tu co za różnica między mną a mojemi nieprzyjacioły! Ja, lubom widział lud spisywany i dzielony na setki przed trybunałem Aureliuszowym; lubom wiedział że zwoływano dawne hufce Katyliny i czyniono im pewne nadzieje rzezi; lubom się przekonał że z tej nawet partyi ludzie, która mnie uznawała za jednego ze swych naczelników, bądź że mi zazdrościli, bądź że się o siebie lękali, jedni mnie wyraźnie zdradzali, drudzy mnie odbiegali; lubo oba konsulowie kupieni obietnicą wielkorządów prowincyj, stanęli na czele nieprzyjaciół Rzeczypospolitej, gdy ujrzeli że nie będą mogli okryć swojej golizny, nasycić chciwości i żadz wyuzdanych, jeżeli mnie związanego nie wydadzą tym domowym nieprzyjaciołom; lubo edyktem zakazano senatowi i stanowi rycerskiemu płakać po mnie, nosić żałobę i prosić was za mną; lubo wszelkie umowy o prowincye, przymierza, pojednania, obietnicę krwi mojej pieczętowano; lubo wszyscy dobrze myślący obywatele nie wahali się zginąć za mnie lub ze mną, nie chciałem jednak, choć mogłem, jąć się oręża w mojej obronie, dla tego że czybym zwyciężył, czy był zwyciężony, Rzeczpospolita okryłaby się żałobą. Przeciwnie nieprzyjaciele moi, w miesiącu styczniu, gdy się toczyła moja sprawa, sądzili że im należało stosami trupów i krwi potokami zagrodzić mi drogę do powrotu[1].

VI. Taki tedy podczas mojej nieobecności był stan Rzeczypospolitej, iż uznaliście że ona równie jak ja potrzebowała przywrócenia. Ja zaś w tem mieście, gdzie senat był bez władzy, gdzie powszechna panowała bezkarność, gdzie nie było sądów, gdzie gwałt i oręż na Forum przebywał, gdzie obywatele za ścianami domów swoich, a nie pod tarczą prawa bezpieczeństwa szukali, gdzie trybunów ludu w oczach waszych raniono, domy urzędników z pochodniami i z orężem w ręku nachodzono, pęki rózg konsula łamano, świątynie bogów nieśmiertelnych palono, myślałem że Rzeczypospolitej nie było. Myślałem że nie było dla mnie miejsca w tem mieście, z którego Rzeczpospolitę wygnano, i nie wątpiłem że gdy ona zostanie

  1. Obacz o szczegółach dnia 25 stycznia mowę za Sextiuszem, 35-38, tudzież wstęp do mowy mianej po powrocie w senacie.