Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/610

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Podobni jesteście do owego, który wpadłszy w rzekę i na koniu, gdy go wraz z nim wart bystrej wody daleko od brzegu uniósł, a przechodzący pytał gdzie płynie? odpowiedział : pytaj się konia, bo on mnie niesie; tak wy nie idziecie, gdzie wam iść należy, ale tam, dokąd was pierzchliwe żądze pędzą. Prawda, iż postać moja niemiła, nieochędóżna, i jak mniemasz, obrzydliwa, patrzącym niepodoba się, i odstręcza od siebie : ale ten sam wstręt nadarza mi spokojność. Uciekają od moich gałganów i brody roztarganej pieszczone młokosy, a ja się cieszę na ich ucieczkę patrząc : nie równie jednak bardziej, gdy widzę, iż się ku mnie zbliżają światli i poczciwi : z tymi ja przestawam z ochotą, bo moja dzikość jest tylko zwierzchnią, a sposób myślenia ludzki i serce czułe.
Nie zwrócisz mnie namową do towarzystwa zniewieściałych : patrząc na ich wspaniałą a płochą wyniosłość, łączę wzgardę z politowaniem. Obraża cię moja postać, żem prawie nagi. Rzuć okiem na bogów posągi; nieobwijali je w odzież najwytworniejsi snycerze, i sprawiedliwie, gdyż takowe obwinięcia, potrzebę oznaczają i bojaźń, której nie znają bogi. Gań więc, jeżeli śmiesz ganić, i powierzchowność i sposób myślenia mojego, a bierz przykład, jak się czczemi pozory uwodzić nie należy.


ROZMOWA IX.
SKARGA
Jowisz, Apollo.

Apollo. Powiadasz, że jakiś starzec[1] dobrowolnie się spalił w oczach zgromadzonego ludu na to widowisko.
Jowisz. Patrzałem na to, a dym z tego okropnego całopalenia, ledwo mnie nie udusił.
Apollo. Cóż go za rozpacz do tego przywiodła?
Jowisz. Taż sama co i Empedokla, co w Etnę skoczył, chęć sławy. Ale cóżto za poważna osoba do nas się zbliża. Poznaję Filozofią : widzę iż jest zmięszana, smutna, i łzy ma w oczach. Cóż ci się przytrafiło? czy nie cierpisz prześladowania? bo się, jak widzę, od śmierci Sokratesowej wszyscy zli i głupi na ciebie sprzysięgli.
Filozofia. Jestem dość poważaną, i skarżyć się na prześladowanie nie mogę. Ale jest jeden rodzaj ludzi, których nie wiem jak nazwać : przywdziewają oni na siebie nieprawie moję postać, i od tych największą cierpię obelgę.
Jowisz. Alboż to filozofowie przeciw tobie powstali, i na nich narzekasz?
Filozofia. Bynajmniej, prawdziwi uczniowie moi tak cierpią, jak i ja.
Jowisz. Któż cię więc znieważył?
Filozofia. Ten rodzaj, na który się skarżę; mają oni postać, nie istotę filozofów. Powiadają, iż są pod mojem przywództwem, iż mnie czczą, naśladują; a tymczasem ich postępki są pełne podstępu i zbrodni; przez co i mnie, i prawym moim uczniom, czynią krzywdę nienagrodzoną.
Jowisz. Słuszną masz przyczynę do skargi : ale powiedz dokładnie, i chciej to wyszczególnić; w czem jesteś ukrzywdzoną?
Filozofia. Uznasz ojcze, skoro mnie wysłuchasz. Gdy ludzie zostawali w dzikości, niewiadomość z niezgodą przewodziły na ziemi. Użaliwszy się nad tak nędznym stanem, posłałeś mię, abym złemu zabiegła, wykorzeniając niesprawiedliwość i gwałty, któremi się ludzie na wzór zwierząt trapili i wyniszczali wzajemnie.
Jowisz. Powiedzże mi, jak cię przyjęli?
Filozofia. Nie zaczęłam od Greków, łatwiejsze tam sądząc moje działania, gdyż już zaczynali zgromadzać się w towarzystwa; udałam się więc do Indyanów, i tak mi się tam poszczęściło, iż dotąd Brachmany stale się trzymają prawideł moich, równie jak i Gimnozofistowie. Odwiedziłam potem Egipt, gdzie kapłani z nauki mojej uczyniwszy ukrytą przed gminem tajemnicę, powierzyli ją następcom, w znakach sobie tylko wiadomych. W Babilonie, i jej okolicach uczyłam Magów i Chaldejczyków. Północne mnie kraje obaczyły, gdzie nieujęte przedtem żadnemi względami Scyty, przyjęty mnie nad spodziewanie moje. W Tracyi nakoniec dobrałam sobie Dumolpa, i Orfeusza w towarzystwo. Posłałam ich do Grecyi. Pierwszy objawił im tajemnicę moję, i obrządki na cześć bóztwa, drugi wdziękiem muzyki i rymotworstwa nieużyte umysły złagodził. Gdym za nimi przyszła, nie postrzegłam, iżby się do mnie ubiegano : nie zraziła mnie jednak takowa obojętność, i zyskałam siedmiu uczniów, a raczej przyjaciół, a dalej trzech innych z odleglejszych krajów, co jak widzisz, nie wielką liczbę czyni.
Po nich z zadziwieniem postrzegłam, iż się coraz rozmnażała wielka liczba Sofistów, którzy lubo nie odstępowali zupełnie od moich prawideł, przecież nie szli za niemi tak, jakby się należało. Jestto rodzaj podobny Centaurom : Jak ci zarywają na człowieka i konia, tak i oni zdają się trzymać środek między prawdą, a obłudą. Nie można im zadać niewiadomości, ale nie są dość stałemi, iżby się imali tego, co ja przykazuję. Zamiast istotnego widoku, cień im się tylko mojej postaci, jak pod mgłą wydaje i marzy. Przeświadczonemi są jednakże, iż wszystko doskonale poznają i wiedzą. Stąd pochodzi ich zapał przesadzony, upor dumny, zarzuty podstępne, odpowiedzi takowe, iż je, jak kto chce, tłumaczyć można. Kiedy się kto jednemu z nich sprzeciwi, natychmiast zwołują się na pospolite ruszenie, i gdy wstępnym bojem nie mogą, naówczas zdradą i podejściem wszyscy razem, i każdy z osobna usiłują szkodzić; gdy się dobra pora nadarzy, pognębić przeciwniki swoje. Jużem miała porzucić te potwory i wyrodki, ale mnie prawdziwi przyjaciele moi zatrzymali : mało ich liczyłam i liczę, a tych się liczba coraz bardziej zmniejsza.
Jowisz. Mówisz dotąd powszechnie: chciałbym, iżbyś jeszcze w szczególne okoliczności weszła.

Filozofia. Uczynię woli twojej zadosyć. Niezmierna jest w każdem zgromadzeniu liczba ludzi mało nawet zdatnych do kunsztów i rzemiosł, do których się dla wyżywienia swojego udawać muszą. Gdyby mieli sposobność tak jak drudzy, każdyby się w swoim stanie zbogacił, a przynajmniej tak zapomógł, aby miał o czem żyć uczciwie. Lecz że jej nie mają, rzucają rzemiosła, a idą do Filozofji. Te więc od szewców, krawców, stolarzów, malarzów, snycerzów, rozmaitego rodzaju kupców i rzemieślników zbiegi, nie wiedząc nawet dla prze-

  1. Peregrynus, filozof, widząc, że idzie w zapomnienie, dla ściągnienia na siebie oczu, sam się spalił w przytomności licznego ludu.