Przejdź do zawartości

Strona:Dzieła Krasickiego dziesięć tomów w jednym (Polona).djvu/609

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

są słabi, drudzy czerstwi i mocni. Niechże jeden z ostatnich żarłocznie każdej zarwie, tak dalece, iż się i tym dostanie, które dla słabych przygotowano, a przesiedziawszy wszystkich, tyle sam zje co oni; cobyś sądził o takim człowieku? chwaliłbyś go?
Lycynus. Nie.
Cynik. Byłżeby on skromnym i wstrzemięźliwym?
Lycynus. Bynajmniej.
Cynik. Niechże drugi do tego stołu przypuszczony nie zważa na rozmaitość potraw i kształty, jednę z nich przed sobą postawioną niech wybierze, i z niej tyle użyje, ile mu do zasilenia potrzeba, na drugie nawet ani rzuci okiem; nic będzież on skromniejszym i wstrzemięźliwszym od pierwszego?
Lycynus. Zapewne.
Cynik. Zrozumiałżeś mnie? czyli chcesz, żebym ci się jaśniej tłumaczył?
Lycynus. Żądam tego.
Cynik. Gospodarz możny, który sprawił wspaniałą ucztę, jestto Bóg, którego hojna ręka dodaje wszystkiego na to, iżby każdy z nas słaby, czyli zdrowy, mocny, czyli niedołężny, według stanu i przemożenia wybierał z owej obfitości, co potrzebie jego służy, i nie pragnął nad możność, którą mu nadało przyrodzenie. Stołownik ów nienasycony, wyto jesteście, którzy nie przestając na tem, co was otacza, przenosicie rzeczy nadzwyczajne nad to, co macie u siebie, i wkładacie haracz na wszystkie części świata, ażebyście zbytkowi niszczącemu dogodzili. Morza i ziemię trzymacie w usłudze, i to się wam tylko podoba, co z niezmiernym wydatkiem sprowadzacie na wasze stoły. Znośniejbyto jeszcze było, gdybyście takowym wydatkiem, nabywali zdrowia; ale głupia rozrzutność zabija was i niszczy. Kruszce, które wam służą, przepych domów, co was wznosi, blask odzienia, którym się nadstawiacie, jąkato się pracą, wielą łzami i zniszczeniem posługaczów waszych opłaca? Giną wam podobni, dlatego ażebyście korzystali ze zdobyczy, na którą oni pracowali; pożera morze przewozicielów zbytku waszego. Zdrady, walki, zabójstwa, starganie najświętszych związków, skutkami są nieumiarkowanych żądz waszych. Przepyszne odzieże sąż wygodniejszemi, niż proste? alboż lepiej zasłania dach złocony nad słomę? jakiż sen twardszy, czy na wspaniałem łóżku w próżniactwie, czy po pracy na sienniku! Ucieka sen od rozkoszników, a owe przysmaki i napoje drogie, sprawcami są chorób i dolegliwości waszych. Każecie się nosić podobnym sobie, wy, cobyście i koni oszczędzać powinni; a nie przestając na tem, iż macie z ryb mięso, ich krwią dla blasku, i farby purpurowej, zdartą z owiec zaprawiacie wełnę.
Lycynus. Jeżeli ta ryba razem i mięsa dla pokarmu, i krwi ku farbierstwu użycza, czemuż nie mamy z tego korzystać?
Cynik. Takowym sposobem mówienia, możnaby i najniegodziwsze występki usprawiedliwić. Któż zdoła wyliczyć rodzaje zbytków, które wymyślili ludzie na swoje nieszczęście? A ty chcesz powabnemi na pozór przyczynami, iżbym się stał ich uczestnikiem? Ja jestem ów skromny i wstrzemięźliwy stołownik, który w obfitości przysmaków, gardzę przesadzonemi, a na prostych przestaję. Żem powściągnął żądze, równasz mnie z bydlęty; równajże z niemi i bogi, którzy potrzeb nie znają. Abyś poznał w tej mierze pierwszeństwo moje, pomnij na to, że im kto słabszy, tym więcej potrzebuje : więcej dzieci, niż dorośli; niewiasty niż mężczyzni; chorzy niż zdrowi. A bogowie żadnej potrzeby nie znają. Im więc kto mniej potrzebuje, tym się on bardziej ku bogom zbliża. Herkules największy z bohatyrów, mąż godny bóztwa, w których się liczbie nakoniec umieścił, byłże nieszczęśliwym przeto, iż się tylko lwią skórą okrywał? a umysł jego nie znał tych żądz, któremi są wasze ujęte. Czyż możesz mieć tak bezczelną śmiałość, iżbyś dobroczyńcę ludzi nazwał nędznym, albo ubogim tego, którego się dzielność po ziemi i morzu rozciągała? Zwyciężcy powszechnemu należało pierwszeństwo, i żaden mu go z żyjących, nie zaprzeczył. Na toż świat obiegał w ustawicznej walce, aby zyskał odzież, którąby okrył nagość swoję? Nie to było celem pracy jego; równie dzielny jak skromny, na cnocie, waleczności swojej stanowił zasady. Tezeusz który w chwalebne jego ślady wstępował, ów syn Neptuna, Aten dzierżyciel, nie na odzieży stanowił wartość; a dawni go, lepsi od was, uwielbiali. W owe proste a szczęśliwe czasy, odsyłano pieszczotę do niewiast, a waleczność była mężczyzn okrasą. Te szacowne starożytności przykłady, są mojem prawidłem, i nikt mnie do tego nie przywiedzie, iżbym się miał spodlić naśladowaniem zniewieściałych ludzi. Niech się trują w rozkosznych biesiadach, niech kunsztem zadają błąd przyrodzeniu; ja jeżelibym miał kiedy czego pragnąć, chciałbym mieć na wzór Chirona, w kopyta uzbrojone nogi : a na wzór lwów stwardziałe ciało, iżbym i tej, z której szydzisz, odzieży nie potrzebował.
Szczęśliwymi byliby ludzie, gdyby na ścisłej przestawali potrzebie. Niech żadne pragnienie, żadna żądza nieprzyzwoita i płocha przystępu do mnie nie znajdzie : jedyną moją nauką to zawsze będzie, abym umiał korzystać z szacownych pożytków mierności; ona to jest treścią obyczajności, i jedynem prawidłem mojem. Różnię się wprawdzie od gminu; dziwić się zatem nie powinieneś, iż inaczej od innych myśląc, nie tak, jak oni, żyję. Wolno komedyantom, muzykantom, śpiewakom, właściwe sobie nosić odzieże; a ty nie chcesz, iżby prawy człowiek miał znamię, któreby go od innych różniło? Jeżeli na to przystaniesz, iż powinien się różnić od innych ten, który nie tak jak inni żyje, czemuż niema przywdziać na siebie takowej postaci, któraby odstręczała zniewieściałych? Dla tej ja przyczyny chodzę bez obuwia, brody nie muskam, i podłą, z której się natrząsasz, mam odzież. Tobie wolno przywdziać to, czem się bezwstydne niewiasty szczycą, i owszem szydzącemu z brodatych tak się kształcić należy : podobni życiem, nie powinniście się różnić od niewiast odzieżą.
Jak gdybyście stąpać nie mogli, albo rozkosznie spoczywacie na puchu, albo jak gdybyście nóg nie mieli, z miejsca na miejsce przewozicie się w świetnych powozach; albo co gorzej jeszcze, podobni wam, a lepsi może od was ludzie, noszą was : mnie moje nogi tę czynią usługę. Cierpliwość uzbroiła przeciw gorącu i zimnu ciało moje, a życie wstrzemięźliwe nauczyło znosić bez mruczenia, co z woli bożej znosić niekiedy przychodzi. Nałóg szczęścia i pieszczot znudził wam nawet szczęście wasze. Sami sobie i wam nikt dogodzić nie może. Nie pamiętacie na to, co przeszło; tego co jest, nie uważacie, a przyszłość was zasmuca i straszy. W lecie pragniecie zimna, a gdy to przyjdzie, żałujecie, iż lato minęło. I chciałbyś, abym ja podobny sposób życia obrał; a porzuciwszy mój, którego czuję szacunek, chwycił się tych mistrzów, którymi gardzę?