Strona:Duch od stepu. Przygrawka do nowej poezji.pdf/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Bracia moi — co chcecie?
Mdło mi dzisia na świecie;
Mrowie zbiega oblicze;
Zmora piersi me gniecie;
Że trzech oto nie zliczę:
Niby bielmo na wzroku!...
Więc sumuję na boku
Tulę smutek — i płaczę!
Bo jak pisklę sokole
Tam na żerdzi — to kracze —
Ale wyjdźmy-no w pole!
Niech wiatr pocznie poświsty!
Step zapachnie ojczysty!
Nuta ozwie się w dumie,
Obaczymy w tym szumie!...

Bracia! znacież Bojana?
Dziw omroczny, — wieść stara,
Jarych moich snów mara,
A słowiańska, kochana:
Bojan, zmierzchłych stóleci,
Oho! leci — już leci!
Wieszcz ten, — niby wcielona
Prawda Boża, — w polocie
Jak kometa z ogona,
Trzęsie w koło gwiazd krocie;
Miesi wiatry pod stopy
Skrzydły bije w nieb stropy.
Gdzie po drodze zapuka,
Wszystko na głos odpowie:
Starosławni ojcowie,
Z mogił wstają do wnuka.
Skinie, — ptastwo niech wtórzy!
Przyhukuje — niech ziemia!
Głos pokoju — to burzy, —
Wyprowadza — oniemia:
Każe jęczeć — i jęczą.
Niech się naprze za tęczą;
Każdy śliczny wnet prążek,
W koło ręki obwinie:
Dla kochanki — siedm wstążek!
Bogacz, w swojej dziedzinie!
Owe jasne błękity,