Strona:Duch od stepu. Przygrawka do nowej poezji.pdf/58

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rok umykał po roku;
Aż step hukał roznośnie:
Ani siodła, ni wozu,
Ani znały obozu,
Źrebce szły mi w zawody.

Nudne, insze dziś czasy!
Kwiat ów bujnej urody,
Pełen woni i krasy,
Zronił listki na wody:
Lecąż — lecą po wodach!...
I uczęstnik na godach,
Mój najmilszy — jedyny,
Co od cichej Taśminy,
Jak skowronek — głos w głosie,
Dzwonił w górę po rosie,
Dzisia ze mną ku burzy,
Sercem sercu nie wtórzy!...
O! nikogo nie winię,
Ni ku sobie tu nęcę:
W szarej oto godzinie,
Jak za nutą w piosence,
Roję — co się nawinie!
Opadają już ręce.
Jakoś widok zamglony!
I ponurość okola
Cudze — dzikie te strony.
Sępne niebo i pola!
Jednak będzie — coś będzie
Jakaś drżączka sokola,
Napastuje mię wszędzie.
Co ten wróży niepokój?
Będąż burze? lub łowy?
Pieśni — bój mi prorokuj!
Wnet ja sokół stepowy
Na ramieniu hetmana,
Pójrzę szerzej — w około:
Grzmiącą piersią Bojana.
Och! — z pod serca — wesoło —
Jako surma miedziana,
Przez orężne pokosy,
Huknę — Ura! w niebiosy.