niedowiarek walał po kątach, a nawet plamił i wyśmiewał. Niejeden znowu lubi coraz nowe książki kupować i dawać je do czytania drugim, aby się oświecali. Czyn taki jest ze wszech miar chwalebny, bo czasem dobra książka da więcej dobrego człowiekowi, niż wór pieniędzy. Ale to źle, że ludzie niezawsze umieją cudzą własność uszanować i najczęściej tak bywa, że dałeś książkę całą i czystą, a odebrałeś poplamioną, poprutą, podartą, bez okładek, albo i bez paru kartek.
Otóż najlepiejby było, gdybyś umiał sam książki oprawiać — przydałoby się to i tobie, i ludziom.
W krajach zagranicznych, gdzie każdy człowiek jest piśmienny i dużo książek kupuje, prawie każda wieś ma swego oprawiacza. Ale nie myślcie, że to jest jego wyłączne zarobkowanie… Jeżeli nie ma on kawałka ziemi i nie jest gospodarzem, to obok oprawnictwa umie jakie inne rzemiosło i, jak nie jednem to drugiem, zawsze zarobkuje. U nas też każda parafja mogłaby mieć choć jednego oprawiacza.
Niekażdy też człowiek może być dobrym oprawiaczem. Są bowiem ludzie gapiowaci, z lichą pamięcią i tak niezdarni, że kołka do płota porządnie dorobić nie potrafią. Tacy stanowczo nie mogą się brać do tego rzemiosła.
Ale iluż tu mamy po wioskach i miasteczkach naszych ludzi tak zdolnych, że, na co tylko spojrzą, wszystko zrobić potrafią, lepiej czasem nawet, niźli ci, co się długo tego uczyli! Otóż takich gorąco zachęcam do oprawnictwa.
Kto więc zechce nauczyć się tego rzemiosła, a ma zdolność do wszystkiego, niech czyta tę ksią-
Strona:Domowa nauka oprawiania książek z rysunkami.djvu/8
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.