Strona:Do Nayjasnjeszego Pana Stanisława Augusta.djvu/5

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wrażałeś myśli, iakie zapał budzą prawy,
Ażeby chwalebnemi uczynić uſtawy?
Ten Narod, którego iuż Imie prawie gaſło,
Który ściſłey iedności ogłoſiwſzy haſło,
Uczeſtnik Oycowſkiego z powſtania weſela,
Swego dobra od dobra Tronu nieoddziela,
Y ktory przeto ciągłe nieſzczęścia mniey rażą,
Z pogodnieyſzą w Obliczu Twoim ſtawa trwarzą:
Krzepi ſię z pod niemocy wydobyty cienia,
Aby CI tyloletnie oſłodził cierpienia.
Patrz z pociechą na owoc Twey ſpolney z Nim pracy,
Gmach ſzczęścia z pośrzod zwalin podnoſzą Polacy,
Y rozrzucone części wiodą w Rządu kluby,
Wydarłſzy z rąk narzędzia ſprawcom Kraiu zguby.
W tych murach, które kaził gwałt y Praw zniewaga,
Duch Przodkow z Ich przykładow zradza ſię y wzmaga,
By oczyſzczaiąc Sławy świątynią z ochydy,
Odżywił w niey pamiątki Marsa y Themidy,
A Polſkie, przez Oręże w mężne wzięte dłonie,
Wrocił zgwałconym gniazdom Orły y Pogonie.
Tym dziſiay duchem, na tey prawodawczey Ławie,
Gdzie obca przemoc, raczey domowe bezprawie,
Miały podległość Naſzą utrwalić przez Prawa,
Gorliwość Poſłuiących te echa wydawa:
„Niech bez zwrotu w przepaści wiekow ślad zaginie,
„Ze Rodak ſzukał bogactw w Oyczyzny ruinie,
„Jey przychylnieyſzy niech wnuk wnuka niezagada,
„Ze miał obcego wpływu niewolnikiem Dziada!
„A ieśli świadek czaſow Hiſtorya powie,
„Ze byli niewdzięcznością ſkażeni Synowie;
„Niech rownie w wiernych prawdę te zwierciadłach wyda,
„Ze był Seym, w którym taka zmazana ochyda!
Niemoże powodzenie Polaka ominąć,
Umieiącego o nim zaradzać y ginąć.
Przyim y w tym mieyſcu zawſzeć hołd powinny, KROLU!
Podałeś Męſtwu ſpóſob, iak nim gromić w polu,