Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/058

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

siwe, że i dyabeł dałby się zawojować. Zwyczajnie, polnische frau.
— I kiedyż to Waszeć postrzegłeś, że jednak ta Panna Hedwiga warta miłowania?
— Póka Dorotea żyła, tom ja ją zawdy miał za małe i liche dziecko, dopiero jak żony zbrakło, jak ta zaczęła mi usługować, a nadskakować, jak rodzonemu oćcu, tak nakoniec i postrzegłem, że to bestyjka cudna, bo i buzia gładka, i włos jakby z bernszteinu, i pańska maniera, i serce pełne rekognoscencyi, zgoła, gdyby nie ta żarliwość wedle wiary, toby na świecie nie było lepszéj dla mnie żony.
— I nie boisz się Wasze onéj żarliwości?
— Ba! Poradziłem z jedną, poradzę i z drugą. A to tém łacniéj, że tu mam niby i ojcowską władzę. Kto to wié jeszcze, jak to tam daléj będzie? Abom to ja raz widział największe fanatyczki, co jak poszły za lutrów, tak się i nawróciły?
— O! Tego bym nie radził Waszeci, bo nużby się znalazła jéj familia, toby z Waści duszę wywlekła.
— Ja téż nie myślę gwałtów robić, jeno tak sobie mówię: Będzie chciała do nas przystać, a no, to chwała Bogu — a nie będzie chciała, to i bez tego gładka. Co mi tam u niewiasty, doktorskie dysputy? Byle ją na gębie Pan Bóg pobłogosławił, to już i dość dla niéj mądrości.