Strona:Deotyma - Panienka z okienka.djvu/057

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

— I cóż Waszeć, ucieszył się?
— Bogać ja się tam ucieszył! Żeby jeszcze chłopiec, to nie powiem, ale żona mi gadała tak: «Jakbym ja wzięła chłopca, tobyś ty go wychował na lutra, a jak dziewczynę, to będzie moja dziewka, i zrobię z niéj dobrą katoliczkę.» I prawda, zrobiła z niéj taką zelantkę, jak i sama była. A kiedym jéj mówił: «A kto wié, czy i ona nie luterka? Małoż to w Polsce dyssydentów? A może nawet z Aryjanów?» To ona mi pokazała Szkaplerz co znalazła na szyi dziecka, i to już keine gadanie była racya, bo żaden z naszych nie zawiesi dziecku na szyi takiego bałwochwalskiego amuletu. Nie marszcz się Wasza Miłość, każdy gada wedle swojéj perswazyi. Owóż chciała bardzo, abym i ja miłował tę dziewkę, i nazwała ją Hedvich, że to niby ta Święta była Niemka, a swoją drogą jest Patronką polskiego narodu. Alem ja długo nie mógł cierpiéć owéj dziewczyny; bo jak się Dorotea w niéj rozpassyonowała, tak już i Handbuchy w kąt, i gospodarstwo w kąt, i pan mąż w kąt, nic tylko Hedvich i Hedvich. A jak dziéwka podrosła, tak jeszcze gorzéj, bo com ja miał jedną katoliczkę w domu, to teraz dwie, a niewiadomo która większa zelantka? A jak mi zaczęły sprowadzać, a to Dominikanów, a to takich a to siakich mnichów, tak i Minister już nie chciał do mnie przychodzić na kunsztyczek bieru. Fukałem, krzyczałem, aleć one zawsze postawiły na swojém, bo to były obie takie ła-