Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/93

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gdyby nie natrafił na Durakina, czy mógłby spełnić swe od tak dawna upragnione projekta.
— Któż to jest Durakin? pyta proboszcz.
— Ten, który ma zaszczyt mówić obecnie z księdzem, nazywam się Durakin; — nazwisko rzeczywiście śmieszne, bo u nas w rossyjskim języku, znaczy to: kiep!
Proboszcz serdecznie się uśmiał i ulegając prośbie swego nowego znajomego, postanowił udać się do gospody pod Aniołem Stróżem, żeby złożyć życzenia obu siostrom.
Gdy obaj rozmawiali, Jakób i Piotr nie tracili czasu nadaremnie Piotr opowiedział Jakóbowi że nie ma już od dawna rodziców; że od ósmego roku życia, bawił u jednej wiejskiej kobiety, którą uważał za matkę. Ona to właśnie oddała go niegodziwemu Bournier. Skoro jednak śmiertelnie zachorowała, przyznała się chłopcu, że nie jest jego matką, lecz, że go ukradła dzieckiem jeszcze. Uczyniła to przez zemstę, gdyż rodzice Piotrusia odmówili jej jałmużny i wypędzili z domu Po wyzdrowieniu zaś, ofiarowała się go odprowadzić do rodziców, chociaż nie zmieniło by to w niczem jego losu, gdyż rodzice Piotrka byli ludzie ubodzy i mieli więcej jeszcze dzieci. Wkrótce potem kobieta owa umarła, ale Piotrek wie, że Bournierowi wskazała i miejsce zamieszkania rodziców chłopca i ich nazwiska.
Na to Jakób odrzekł, że Piotrek powinien o wszystkiem zawiadomić proboszcza, a ten może