Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

prędko do dzieła, wkrótce wejdzie księżyc a wówczas zamysł nasz spełznie na niczem.
Pozostawiając drzwi otworem powrócił do izby. Moutier skorzystał z tej okoliczności tak przyjaznej, szybko przemknął się przez podwórze i wkrótce znalazł się w tym samym pokoju, do którego niedawno wszedł oberżysta. Był on słabo oświetlony, mimo to przecież Moutier dostrzegł leżącego na ziemi, związanego i zakneblowanego człowieka, a następnie, jak gospodarz, jego żona i brat usiłowali go podnieść. Moutier nienamyślając się długo, strzelił z pistoletu do gospodarza, jego brata uderzył rękojeścią w głowę, a żonę jednem pchnięciem przewrócił na ziemię. Tym sposobem wszyscy byli pokonani a tylko gospodarz z bólu straszliwie krzyknął. Nie zwracając na to uwagi dzielny żołnierz, sztyletem rozciął sznury, któremi skrępowany był obcy, wydobył mu z ust chustkę i temi samemi więzami skrępował gospodarza oberży.
Poczem wybiegłszy na ulicę wypalił z pistoletu i zaczął głośno krzyczeć:
— Złodzieje! Rabusie!
Niezadługo nadbiegło sporo ludzi, którzy z przerażeniem zaczęli tłoczyć się do drzwi oberży.
— Chodźcie! Chodźcie! wołał Moutier już niema żadnego niebezpieczeństwa.
Na to zapewnienie zbiegło się jeszcze więcej widzów, niektórzy uzbrojeni w noże i drągi. Jednakże nie dowierzając zapewnieniu Moutier,