Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/192

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

drzwiami, w chwili kiedy Moutier wchodził do gospody pod Aniołem Stróżem .
— Generał jest zasmucony bardzo i prawie zgnębiony, odezwała się Elfy, mój przyjacielu. Wstydzi się swego gniewu a nadto smuci go niezmiernie twoje milczenie, a właściwie twoje widoczne niezadowolenie z jego zachowania się.
— Ma słuszność, moja kochana Elfy, widzę że powierzył tobie obronę swojej sprawy; jest ona bardzo nie ładna i robisz źle że się za nim wstawiasz.
— Mój drogi Józefie pamiętaj też o tem, że generał jest wielki impetyk.
— Tak to prawda, wszakże przyczyna nie dość ważna do uniesienia go...
— Pozwól mi jednak dokończyć, przerwała mu Elfy, wiesz, że generał jak się rozgniewa to potem tego bardzo żałuje.
— A jednakże znowu to samo robi..
— Prawda, mój przyjacielu, wszakże trzeba mu to wybaczyć jako człowiekowi poważnemu i nie pierwszej młodości. A przytem pomyśl tylko, co się dziać musiało, gdy się przekonał o niewdzięczności tego niedobrego Piotrka. Co to by było, gdyby mu się udało skradzione przedmioty ukryć w sienniku naszego biednego Jakóba?
Zasłużył on rzeczywiście na bardzo surową karę, bo nawet ja sama, chociaż nie mam usposobienia złośliwego, oćwiczyłabym go z przyjemnością.