Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Uprowadzić cię? No, no, uprowadzę cię na to, abyś otrzymał knuty, ażeby cię wywieziono jak najprędzej na Sybir.
— Jeżeli tylko chcesz doznać tej przyjemności bądź pewnym, że cię uprzedzę, jak będę ztąd wyjeżdżał, krzyczał generał.
— Ja na wszystko się zgadzam, czego ty chcesz ojcze, odpowiedział Piotrek, nie pojmujący zupełnie co to jest knut i Syberja.
— Doprawdy? Otóż tego chcę właśnie, krzyknął generał a pochwyciwszy Piotrka za włosy, uderzył go w twarz, następnie zaś wyrzucił za drzwi, poczem je zamknął i chłodząc się jakiś czas chustką, powrócił do swego pokoju.
— Jak on bił tego biednego Piotrusia, rzekł Paweł, o to człowiek zły, ja go już wcale nie lubię.
— Bo też Piotrek wiedział dobrze, że generał się gniewa a nieustannie powtarzał jedno i to samo, dodał Jakób.
— Prawdopodobnie chciał roztkliwić generała udanem swojem przywiązaniem, rzekł Moutier z uśmiechem.
— Piotrek jest chłopcem zepsutym, zdemoralizowanym przez Bournier, wtrąciła pani Blidot, obawiam się o niego. Ale, ale, powiedz mi też Józefie, czy generał zabrał ze sobą puchar i sztuciec do wód?
— Nikt wcale nie myślał o tem, odparł Moutier.
— Właśnie porządkując rzeczy generała a właściwie układając na miejsce kosztowności pozo-