Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

talerz zupy, podała przytem chleb, ser, świeże masło, rzodkiew i sałatę.
— Tymczasem przekąście trochę, zanim pieczeń będzie gotowa. Ser i masło doskonałe, rzodkiew świeża a sałata delikatna.
Moutier przysiadł się do swych towarzyszy; Jakob najpierwej poczęstował brata zupą a potem sam zaczął jeść bo był głodny i jadł chleb, masło, kartofle i pieczeń i pił jabłecznik. Wszystko było wyśmienite!
Jakób okazywał bratu prawdziwie wzruszającą troskliwość, tak, że prawie o sobie zapomniał.
— Biedne dzieci, myślał Moutier, który go bacznie śledził i coby się było z nimi stało, gdyby ich kapitan nie wynalazł. Ten Jakób ma czułe serce; jakaż to pieczołowitość, jaka troskliwość względem młodszego brata. Ależ mój Boże, co co ja pocznę z temi chłopcami?
Gospodyni również niezmiernie była wzruszoną miłością braterską Jakóba, jak niemniej patrzyła z upodobaniem na piękną, szlachetną twarz Moutier. Oczekiwała z niecierpliwością przyrzeczonego opowiadania i chcąc pobudzić gościa do rozmowy, podała na stół najlepszy jaki miała jabłecznik.
Moutier jeszcze jadł, gdy już dzieci ukończyły swoją ucztę i bujały się na krzesłach ziewając.
— Idźcie dzieci, pobawcie się trochę, rzekł Moutier.