Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

oczy kapelusz skierował się ku drzwiom, zgnębiony gospodarz usiłował go zatrzymać.
— Przebacz pan, panie hrabio, gdyż będę niepocieszony. Nie podobna mi było domyśleć się czegoś podobnego. Mój kelner powiedział że pan nie masz nawet koszuli do przewdziania. Minionego zaś roku jakiś oszust, który podawał się za austryackiego hrabiego, rzeczywiście zaś był świeżo uwolnionym więźniem z galer, oszukał mię i okradł na 2000 franków. Przebacz pan, panie hrabio. Nieszczęśliwi właściciele hotelów muszą się mieć na baczności. Czyni mi to wielką a wielką przykrość.
— Aha, przykro panu, że u niego nierozproszę moich dukatów?
— Ależ panie hrabio, jestem niepocieszony, że..
— Dość tego, proszę mi powiedzieć wiele pan żądasz, za mieszkanie i stół, ale oświadczam panu iż ja i moi przyjaciele mają być obsługiwani po książęcemu.
Twarz gospodarza rozjaśniła się i kłaniając się nieustannie to generałowi, to jego towarzyszom; zaczął rachować:
— Mieszkanie, 1000 franków; wikt, tak jak sobie tego hrabia życzył, obsługa i światło także 1000 fr.
— Dobrze, oto 2000 franków, odpowiedział generał, a teraz proszę zostawić nas w spokoju.
Gospodarz ukłonił się jeszcze niżej i wyszedł. Generał spojrzawszy tryumfującym wzrokiem na Moutier, odezwał się: