Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tier i udając wielce zakłopotanego, zaczął się drapać po głowie, po czem dodał:
— Nigdy nie stawiano podobnych warunków, nigdzie nie żądano ode mnie zapłaty z góry.
— Ja zaś tymczasem żądam tego stanowczo ponieważ podróżni nie posiadający pakunków, mają brzydkie przywyknienie niepłacenia i musimy więc zapobiegać temu domagając się zapłaty z góry.
— Tacy podróżni, są złodzieje!
— Prawdopodobnie.
— Więc pan mnie również uważasz za złodzieja?
— Tego nie powiedziałem.
— Ale dałeś mi do zrozumienia, że tak myślisz.
Właściciel oberży nie odezwał się. Generał zbliżył się a spojrzawszy mu bystro w oczy, rzekł:
— Pan jesteś grubijanin i zuchwalec.
Jestem uczciwym człowiekiem, jestem hrabia Durakin, generał i jeniec na słowo, mam 600 tysięcy rubli rocznego dochodu; oto przepatrz pan mój pugilares a znajdziesz w nim kilkadziesiąt tysięcy; mógłbym panu podwójną zapłacić cenę, a nawet złożyć pieniądze z góry za cały miesiąc, ale nic nie dostaniesz, bo się natychmiast przenoszę do innego hotelu. Chodźcie, rzekł, Moutier i ty Derigny.
Przy tych słowach generał nacisnąwszy na