Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/129

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

odemnie. Ja nieszczęśliwy? Dla czego mam być nieszczęśliwym? Czy dlatego, że jestem pozbawiony rodziny? Do licha! Potrafię ją sobie stworzyć; wezmę ze sobą Piotrka gałganiarza. Moutier, przyprowadź mi tego Piotrka; powiedz proboszczowi, że chłopca przyjmuję za syna i że dam mu 600 tysięcy rubli. No, dalej, idźże! spiesz się!
— Ależ panie generale, zrobił uwagą Moutier; nie wiem, czy proboszcz zechce...
— Czy proboszcz zechce? zawołał generał. Sześć kroć sto tysięcy rubli dochodu dla głodomorka, dla nędzarza! Zobaczymy to zaraz. Pójdę sam.
I rzeczywiście, z gołą głową, generał pobiegł na plebanię.
Moutier, Blidot i Elfy z początku nadzwyczajnie zdumione, wreszcie śmiać się zaczęły a pani Blidot rzekła:
— Doprawdy, jemu brakuje jakiejś w głowie klepki.
— Wielka szkoda, bo to zacny człowiek, wtrąciła Elfy.
— O bardzo zacny i szlachetny, dokończył Moutier. Żebyś wiedziała Elfy, z jaką cierpliwością słuchał on mojego opowiadania, z jaką delikatną czułością, przynaglał mię do branie tego od niego, co mi brakło. A jak go też zajmowała myśl, połączenia mię z tobą. O on nie jest warjat, jest to człowiek ze zdrowym umysłem, lecz