Strona:De Segur - Gospoda pod Aniołem Stróżem.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Pawle, chodźcie tu moje dzieci, oto zegarki, jakie wam wasz przyjaciel Moutier ofiaruje, a pani Blidot raczy przyjąć ten, i nie odmawiać mi, każdy bowiem zegarek, ma wyryte nazwisko tego, do którego należy.
— O panie generale jakże jesteś dobrym, zawołała Elfy. Umiesz z taką delikatną grzecznością obdzielać prezentami, że niepodobna ich odmówić.
— Dziękuję panu, panie generale rzekł Moutier i zgadzam się zupełnie z Elfy, że jesteś człowiekiem nieograniczonej dobroci. Ale jakim sposobem wszystkie te podarunki już naprzód były przygotowane?
— Mój przyjacielu, odpowiedział generał, mówiłem ci, żem się nieco błąkał po szerokim święcie. Skoro wybrałem się tutaj, byłem pewny, że stosunek twój z Elfy, dojdzie do zamierzonego a upragnionego celu, bo nie tajnem mi równie było, że tylko brak pieniędzy, powstrzymał cię od oświadczenia się o rękę takiej ślicznej i dobrej dzieweczki. Otóż postanowiłem przeszkodę tę usunąć ofiarując ci posag. Przy tej sposobności i prezenta ślubne zakupiłem w Paryżu. Wyjechałem prawie tego samego dnia, co i pan, chcąc nawet pana wyprzedzić, by tym sposobem zawiązać stosunek znajomości, z pańską piękną narzeczoną, z panią Blidot i chłopcami, gdy tymczasem ten niegodziwy Bournier, zapakował mię do ciemnicy. Przyniosłem ze sobą i twój posag