Strona:Dante Alighieri - Pieśniarz.djvu/64

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
KANCONA XI.[1]

CHCĘ, by tak ostre były moje słowa,
Jak czyny pani (zwę ją piękną skałą),
Której się serce stało
Z dniem każdym twardsze, oraz bardziej harde;
W pancerz z jaspisu postać swoją chowa,
Oraz ucieczką się broni wytrwałą,
Tak więc nie można strzałą
Przeszyć tej, która dla wszystkich ma wzgardę.
A jej pociski uskrzydlone, twarde,
Śmiertelne wszystkim rozdzielają rany
I każdy jest im znany,
Przeciw nim niema dość potężnej broni
I mnie samego nic już nie uchroni.

Żadna się tarcza przed nią nie ostanie,
Ni miejsce jakie przed jej wzrokiem skryje,
Bo w duszy mojej żyje
I jak kwiat liściom, tako jej króluje.
Takie o bolu moim ma staranie,
Jak łódź o wichrze, który już nie wyje.
Więc schylam przed nią szyję

  1. «skalista». Nie nosi cech alegorji.