Kiedy pomyślę, że pragnienie ono,[1]
Zbudzone uczuć chwilką,
Ku czynom dobrym całą moc mą skłania,
Zda się, że nadmiar nagród mi spłacono
I wątpić mogę tylko,
Czy niewolnika nazwa mnie osłania;
Boć przecie w oczach mego ukochania
Służba jest łaską przez jej dobroć daną;
Lecz, iż to mówię, co ma prawdy miano,
Niech służbą zwie się owa żądza wzniosła,
Bo odkąd przyszła nowa moc wytrwania,
Myśl ma nie krąży wkoło swego stanu,
Lecz dąży do tej, w której dłoń ją dano,
Tego chcąc jeno, by jej wartość wzrosła.
Jedną mą chęcią jest należeć do niej,
Gdy Miłość mi już łaski swej nie broni.
Amor jedynie potrafił mię skłonić,[2]
Bym służył bez szemrania
Pani, dla której miłość jest jak zbrodnia
I nie potrafi uczuciem się płonić,
Gdy dusza ma się słania
I jej widoku wyczekuje co dnia.
Ilekroć widział ją mój wzrok przechodnia,
Tylekroć błysła mi w niej piękność wzniosła
I miłość we mnie tak dalece wzrosła,
Że przez nią tylko radość czuć jest zdolna.
Więc trwa ten stan mój, płonie wciąż pochodnia
Strona:Dante Alighieri - Pieśniarz.djvu/62
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.