Strona:Dante Alighieri - Pieśniarz.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Szczęśliwa — skoro tłum zeń czyni pana;[1]
Lecz nigdy ukochana
Nie odda jego pieczy
Serca, gdy pozna, że błazna spotkała;
Jego też myśl nieśmiała,
Niezdolna pojąć wdzięku ni piękności,
Jak złodziej drży w ciemności,
Polując w nocy za podłą rozkoszą;
Staje się bliskim bezmyślnym zwierzętom,
Choć wdzięku nie odjęto
Tym pięknym paniom, co go dawno noszą.

Choć niebios siła zguby jej nie chciała,[2]
Rycerskość cała
Skonała — dzisiaj u rozlicznych ludzi;
Mnie jednak to nie brudzi
Dzięki szlachetnej pani,[3]
Której czyn każdy posiadł łaskę cnoty.
Więc o niej śpiewać pragnie pieśń ma śmiała:
Gdyby milczała,
To zdała — by się tą, co zdradą łudzi.
Niech więc ma myśl się trudzi,
By cnocie przynieść w dani
Najmilsze rymy, choć niema nikogo,
Kto pieśń mą przyjmie drogą.
Na tego klnę się, co Miłością zwie się[4]
I szczęście z sobą niesie,[5]
Że cnotą jeno dobyć można chwały;

  1. III. Przeciw zarozumialcom.
  2. IV. 1-3. Ancor che ciel con cielo in punto sia,
    che leggiadria
    disvia — cotanto, e più che quant’io conto...
  3. IV. 5. Beatrycze (donna gentile).
  4. IV. 14. Na Amora.
  5. V. «Leggiadria» nie jest sama przez się cnotą, a nawetmoże się stać wadą, jeśli się oddali od cnoty (ludzi nie dbajacych o blask doczesny bytu) i mądrości tych, co wiedzy życie ślubowali.