Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/40

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

urzeczoną jakiemś spojrzeniem złowieszczem, czarami zawziętych jego wrogów, galilejczyków, którzy przez zemstę pozbawili go dziecka.
Czarnowłosa Amaryllis była ulubienicą Olimpiodora; natomiast matka skrycie pieściła Psychę, z zazdrosną namiętnością kochając to dziecię chore, którego dusza wymykała się z pod jej władzy. Psyche w tajemnicy przed ojcem uczęszczała do bazyliki świętego Maurycego, pomimo pieszczot, błagania i gróźb swej matki. Strapiony kapłan wyrzekł się swego dziecka, a gdy mu o niem wspominano, chmurzył twarz, która przybierała wyraz złowróżbny. Utrzymywał, że z powodu bezbożności dziewczyny winnica, dawniej błogosławiona przez Afrodytę, dawała mniejsze zbiory, i że ten mały krzyżyk złoty, który córeczka jego nosiła na szyi, wystarczał do sprofanowania świątyni bogini.
— Po co ty chodzisz do kościoła? — zapytał pewnego razu Julian.
— Nie wiem. Tam tak dobrze! Czy nie widziałeś tam Dobrego Pasterza?
— Galilejczyka?.. Widziałem... Skądże ty wiesz o nim?..
— Stara Teodula mi opowiadała... Od tej pory chodzę do kościoła. Ale za co, powiedz mi, Julianie, za co oni wszyscy nienawidzą Dobrego Pasterza?..
Olimpiodor powrócił i z tryumfującą miną opowiadał o rozmowie swojej z patrycyuszką, dziewicą wysokiego rodu, którą narzeczony porzucił, za sprawą, jak sądziła czarów rywalki. Po wielekroć udawała się do kościoła chrześcijańskiego i modliła się gorąco do świętego Mamasa, ale posty, ani czuwania, ani modły nie pomagały.
— Albo to chrześcijanie ulżyć potrafią? — zakończył Olimpiodor z pogardą, rzucając ukradkiem spojrzenie na