Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/341

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Spojrzał szeroko rozwartemi oczyma prosto przed siebie, westchnął, utknął w połowie westchnienia, i wzrok mu zamgliło. Julian zamknął oczy zmarłemu.
Wtem zabrzmiały tony uroczystej pieśni kościelnej. Odwrócił się cesarz i ujrzał w głównej alei cyprysowej rozwijającą się procesyę długą, niezliczone rzesze starych kapłanów w dalmatykach z materyi złocistej, wyszywanej drogimi kamieniami, dyakonów, kołyszących kadzielnice, czarnych mnichów z płonącemi świecami, dziewice i młodzianów w szatach białych, dzieci, powiewające gałęziami palmowemi, a ponad całym tłumem we wspaniałym rydwanie relikwie Świętego Babiliana w skrzyni srebrnej, w której rozdrabiały się płomienie pożaru. Były to relikwie, z rozkazu cesarza wypędzone z Dafny do Antyochii. Wygnanie przeistaczało się w pochód tryumfalny. Lud śpiewał starożytny psalm króla Dawida, sławiący Boga Izraela: „Obłok i ciemność około niego!” Nad jękami i wrzawą pożaru tryumfalny śpiew galilejczyków wzlatywał ku rozjaśnionym pożogą niebiosom:
„Obłok i ciemność około niśgo.
„Ogień przed obliczem Jego idzie i zapala nieprzyjaciół Jego.
„Góry, jak wosk rozpływają się przed obliczem Pańskiem, przed obliczem Pana wszystkiej ziemi!”
I Julian pobladł, słysząc, jakiem zuchwalstwem i weselem brzmiał okrzyk ostatni:
„Niechże będą zawstydzeni którzy się chlubią w bałwanach! Kłaniajcież Mu się wszyscy bogowie!”
Wtedy cesarz wskoczył na koń, wyciągnął miecz z pochwy i zawołał:
— Za mną, żołnierze!