Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/299

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dyów, zdobna portykami i podwójną kolumnadą ze wspaniałymi magazynami.
Przed schodami łazien płonęły rozdmuchiwane wiatrem pochodnie uliczne, oświetlając pstre tłumy. Kopeć smolny rozpościerał się kłębami z podstaw żelaznych.
W ciżbie krążyły dowcipy na cesarza. Ulicznicy wałęsali się pomiędzy gromadkami, wykrzykując satyryczne anapesty, jakaś stara wyrobnica, pochwyciwszy jednego urwisa i podkasawszy mu koszulinę, zdjęła sandał i podeszwą biła po różowem ciele, dogadując:
— Masz, masz, masz! a nie wyśpiewuj bezeceństw!
Smagłolicy chłopak darł się przeraźliwym głosem.
Inny, wdrapawszy się na plecy kolegi, rysował na białym marmurze kawałkiem węgla długobrodego kozła w dyademie cesarskim; zaś trzeci, starszy nieco, widocznie uczeń szkolny, wypisywał u spodu wielkiemi literami: „To jest bezbożny Julian” — i najgrubszym, na jaki się mógł zdobyć głosem, wrzeszczał:

Idzie rzeźnik, przytupuje,
Ostrym nożem wymachuje,
Głową trzęsie, okiem mruga,
Jak u kozła broda długa.

Przechodzący starzec w czarnem ubraniu, zapewne duchowny, zatrzymał się, wysłuchał śpiewu malca i kierurując głową, podniósł oczy ku niebu i rzekł do niewolnika tragarza:
— Powiedziane jest: z ust dziatek prawda wychodzi! Czyż nie lepiej się żyło pod Kappa i Chi?
— Co to znowu za Kappa i Chi?
— Nie rozumiesz? Grecka litera Kappa to początek imienia Konstancyusza, a Chi — to pierwsza litera w słowie: Chrystus. Chciałem przez to powiedzieć, że