Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Na Palladę! zwięźle, ale trafnie. Jeżeli cesarz powróci z Persyi w tryumfie, wtedy w ofierze bogom poświęci taką mnogość białych byków, że zwierzęta te staną się rzadsze za egipskiego Apisa!... Krzyż, niewolniku, nacieraj krzyż, a silniej!
Przewrócił się na drugi bok, przyczem jego ciało klapnęło na mozaikę z dźwiękiem rzuconego na ziemię tłomoka mokrej bielizny.
— Ha! ha! ha! — zaśmiał się cienko i żółciowo Juniusz. — Mówią, że z wyspy Taprobany w Indyach wysłano niezliczoną ilość ptaków białych bardzo niezwykłych, skądciś z lodowatej Scytyi — duże łabędzie dzikie. Wszystko dla bogów! Cesarz rzymski tuczy olimpijczyków. Prawda że od czasów Konstantyna mieli czas się wygłodzić!
— Bogowie się objadają, — zawołał Gargilian — a my pościmy! Od trzech dni nie można dostać na targu znośnego bażanta z Kolchidy, ani żadnej ryby jadalnej!
— To młokos! — krótko i dobitnie ozwał się handlarz zboża.
Wszyscy umikli, z szacunkiam zwracając się ku niemu.
— Młokos! — powtórzył Buzyrys jeszcze poważniej i głośniej. — Powiadam wam, że gdyby tak ścisnąć za nos waszego cesarza rzymskiego, toby mu się pokazało mleczko, jak n dwutygodniowego dziecka! Chciał zniżyć ceny na zboże, zabronił sprzedawać po cenie, którą myśmy ustanowili. 400000 miar pszenicy zamówił w Egipcie...
— No i co? Spadły ceny?
— Aha! zaraz! Wziąłem i podburzyłem kupców. Zamknęli śpichrze. Lepiej — powiadamy — niech sobie zgnije pszenica, a nie ustąpimy. Zboże egipskie wkrótce się zjadło, a my swojego nie dajemy. Nawarzyłeś piwa, wypijże teraz.