Strona:D. M. Mereżkowski - Julian Apostata.pdf/297

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Buzyrys tryumfalnie poklepał się rękoma po brzuchu
Duść pary... Lej! — rozkazał kupiec.
Hoży niewolnik długowłosy, podobny do Antinousa, odkorkował nad jego głową cienką amforę drogocennej kasyi arabskiej. Płyn aromatyczny rozlał się po czerwonem spotniałem ciele; Buzyrys z zadowoleniem rozcierał grube wonne krople. Następnie starł tłuste palce o złocistą czuprynę pochylonego nad nim niewolnika.
— Wasza Łaskawość doskonale zauważyła, że cesarz jest poprostu młokosem! — powiedział z głębokim ukłonem jakiś darmozjad klijent. — Nie tak dawno ogłosił paszkwil przeciwko mieszkańcom Antyochii pod tytułem: „Nienawidzący brody” (Mizopogon), w którym na obelgi motłochu odpowiada jeszcze większem wymyślaniem i wprost oznajmia: „Wyśmiewacie się z mojej rubaszności, z mej brody? Śmiejcie się dowoli! I ja się z wami będę śmiał. Nie potrzebuję ani sądów, ani doniesień, ani więzień, ani kar!..” Jest-że to godnem cesarza rzymskiego?...
— Świętej pamięci cesarz Konstancyusz — zauważył mentorskim tonem Buzyrys — był nieto, co Julian. W jego stroju, w każdym ruchu znać było cesarza. A ten, Boże odpuść, poroniony płód bogów, małpa kulawa, niedźwiedź kuternoga, włóczy się po ulicach nieogolony, nieuczesany, nieumyty, z palcami poplamionymi atramentem. Przykro na niego patrzeć! A książki, a erudycya, a filozofia — poczekaj — zapłacisz ty za to drogo! Tu niema żartów. Lud trzeba krótko trzymać. Wypuścić go łatwo, ale złapać napowrót się nie da...
Markus Auzoniusz, który milczał do tej pory, szepnął w zamyśleniu:
— Wszystko wybaczyć można, ale dlaczego nas pozbawiają ostatniej przyjemności w życiu, cyrku, walk, gladyatorów? Przyjaciele, widok krwi sprawiał ludziom roz-