Strona:Czesław Kędzierski - Mysia wieża.pdf/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wadził. Tłumy ludzi szły dokoła niej, złorzecząc i przeklinając ją. A ona, niewinna, szła spokojna i w niemej modlitwie błagała Boga o wybawienie dla braci. Spokojnie też weszła na wysokie rusztowanie z drzewa.
Kat zaczął już podpalać rusztowanie, gdy nagle nad rusztowaniem zafurkotało w powietrzu i siedm głosów zawołało z góry jednocześnie:
— Stój, bo umrzesz!
— Kat i wszyscy zgromadzeni przestraszyli się bardzo. Wznieśli oczy w górę i ujrzeli siedm czarnych kruków, opuszczających się na rusztowanie. Stanąwszy na niem, nagle zmienili się w siedmiu urodziwych chłopców, którzy padli wpierw do nóg skrępowanej Basi, a potem ją całowali i ściskali i z powrozów uwolnili.