Strona:Czesław Kędzierski - Mysia wieża.pdf/74

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Potem bracia zeszli z nią na dół do króla, a pokłoniwszy się nisko, opowiedzieli mu, jak to Basia dla wybawienia ich poświęciła wszelkie swoje szczęście osobiste, a nawet gotowa była umrzeć. Opowiedzieli również, jak królowę-macochę skrzydłami bili po głowie, gdy szczątki dziecka niosła z chlewu do zamku, oraz, że w owym chlewie królowa zgubiła swój pierścień ślubny, który zapewne dotychczas tam leży.
Któż zdoła wyobrazić sobie radość, jaka zapanowała teraz w sercu króla i całego ludu. Król przyciskał Basię do serca, całował ją w czoło i prosił o przebaczenie. A lud cały krzyczał:
— Królewiczowa nasza, Basia, niech żyje! niech żyje!