Strona:Czary i czarty polskie oraz wypisy czarnoksięskie.pdf/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wiwszy poselstwo sobie poruczone, znowu powróciła. Obiecała tak uczynić. Dla czego zamknięto ją w izbie jednej, tam ona zaraz rzuciła się na ziemię i leżała jak zabita. Wszedłszy sędziowie do izby, kazali ją budzić; miotano, szarpano, nogi palono, lecz ona nic nie czuła. Wkrótce, przyszedłszy do siebie, dała sprawę poruczonych sobie rzeczy, przydając, iż przykrą nader podróż miała. Spytana zaś, jeśliby nie czuła bólu w nodze odpowiedziała, iż go uczuła za powrotem swoim; zkądby zaś pochodził nie wiedziała. Naówczas sędziowie, przełożywszy jej, co się z nią działo, nakłonili ją do wyznania i wyrzeczenia się na potem błędu tego.
Nic zaś bardziej nie utwierdza mnie w zdaniu mojem, jako zeznania różnych czarownic o czasie, którego lecą, o sposobie, którym lecą, o miejscu, na które się zbierają, o rozkoszach, których używają, o postaci szatana, w której się ukazuje, i o innych okolicznościach tych biesiad. Te krótko tu zebrane, już dla przekonania, już dla ciekawości czytelnika położę.
Któregoż czasu latają?[1] W nocy, i to tylko ze środy na czwartek albo z piątku na sobotę; i tej nocy, według zeznania jednych, spać potrzeba, według innych czuć (=czuwać), a według wielu jedno oko tylko zmrużone mieć należy.[4]

Którejże godziny? której szatan na niebie ukaże się w postaci barana, albo której w postaci kozła stanie przede drzwiami. Kto tej godziny nie leci, musi zapłacić pół talara albo dziesięć groszy, jakby czarownica swoją mocą mogła lecieć! raczej szatan czarownicy miałby zapłacić, że jej wcześniej nie zaniósł. Czarownicy francuscy, mówi Bodinus, kładą tylko miotłę między nogi, mrucząc niektóre słowa, bez namaszczenia się, i wnet lecą. Czarowników zaś włoskich zawsze kozioł czeka u drzwi dla ich przeniesienia na miejsce biesiady.

  1. Katarzyna de Neguille z parafji Ustarits, dwunastoletnia, zeznała, z towarzyszką swoją, iż w południe nawet była na tej biesiadzie. Wszystko to, co się tu kładzie, zebrane jest z zeznania urzędownego czarowników i czarownic. Obacz de Lancre,[2] Maiolus, Delrio, Trinurn Magicum,[3] Bodinus.
  2. P. de Lancre. „Tableau de l’inconstance des mauvaia anges et demons ou il est amplement traicte des sorciers et de la sorcellerie etc.“ Paris 1612. (Do dzieł tego dołączony został „Sabat Czarownic“ Ziarnki.)
  3. Longinus Caesar. Trinum magicum seu secretorum magicorum opus, continens: 1. de magia naturali, artific. et superstit. disq. 2. theatr. naturae, praeter curam magneticam et veterum sophorum sigilla, etiam conclusiones physicas. 3. Oracula Zoroastris et mysteria mysticae philos. Hebraeorum, Chaldeorum etc. Francf. 1608.
  4. Czarownica jedna zeznała, iż nie można lecieć na łysą górę, chyba wprzód zasnąwszy choć na jedno oko, w tym bowiem stanie w momencie tam przeniesione bywają. Drugie zeznają, iż znamię albo piętno, które daje szatan, służy do tego, aby czarownicy nie zaspali godziny, której lecieć potrzeba. De Lancre, p. 98. Majol. l. 3, t. 2.