kraju co lat siedem był w zwyczaju. Więc, gdy zbliża się to święto, zamiar taki wnet powzięto: Pójdzie cała tam gromadka, pójdzie ojciec, pójdzie matka, każdy dukat wnet dostanie na jarmarczne kupowanie.
Co radości, co wołania, co zamiarów kupowania! Ten to kupi, to nabędzie, na jarmarku będzie wszędzie...
Przyszli wreszcie na plac wielki, gdzie rozłożon towar wszelki... Co tu kupić? wszystko nęci, aż się w głowie od barw kręci... Tutaj chustki kolorowe, a tam wstążki tak różowe, jako róża woniejąca, tam pas znowu barwy słońca... Tu paciorki takie wielkie, tu ozdoby cudne wszelkie, tam cukierki, tu łakotki i zabawki i grzechotki...
Gdy się wieczór szybko zbliżał, promień słońca coraz zniżał, gdy już wydał każdy złoto, szli do domu wnet z ochotą.
Strona:Czarodziejskie skrzypce.djvu/6
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.
— 4 —