Strona:Cyd.djvu/078

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwycięztwa jego tyle znaczą.
Ah los mnie trapi srodze.
W królewskiej rodzę się kolebie:
prawa mi każą cenić siebie.
Choć chcę Rodryga cenić wyżej,
przed się go zawsze widzę niżej,
ledwo u stopni tego tronu,
na którym obok ojca stoję,
do hołdu wzwykła i pokłonu.
W poczet zalotnych go nie liczę.
Choć dla Rodryga serce bije,
miłość i czułość w sobie skryję.
Zamilkaj serce dziewicze. — —

4.Godzien mnie. Dziwne staczam boje.
Wszakże Szimenę kocha zdawna.
Cóż, że mną szarpią niepokoje?
Ich miłość była dla mnie jawna.
Nie ja przeszkodą wśród nich stoję,
bo nawet ojca krew przelana
miłości onych nierozprzęga.
Snać jest więc miłość tą potęgą,
że aż od niebios — piekieł sięga.
Zamknięta mego losu księga.
Snać przeznaczenie samo każe,
abym ich wrogich i zwaśnionych
sama powiodła przed Ołtarze.
Dla niej się zrzekam mego Cyda,
lecz czyli serce mnie nie wyda?
W poczet zalotnych go nie liczę;
choć dla Rodryga serce bije,