Strona:Cyd.djvu/077

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dla mnie li tylko królewicze;
rycerzy godna pokłonu,
w poczet zalotnych ich nie liczę.
Choć dla Rodryga serce bije,
Miłość i czułość w sobie skryję:
zamilkaj serce dziewicze. — — —

2.A jednak, jednak serce puka
w książęcej mej katanie...
Czyli mam chwytać szczęście moje,
czy uśpić to kochanie?
Dziwne mnie trapią niepokoje.
Darmo wybiegu rozum szuka
wśród dziwów tej zagadki:
Rodrygo rycerz taki gładki,
Rodrygo rycerz taki sławny,
ród jego starodawny.
On, chociaż może godzien tronu,
tronu li tylko będzie sługą.
Ze sercem walczyć będę długo.
W poczet zalotnych go nie liczę.
Choć dla Rodryga serce bije,
miłość i czułość w sobie skryję.
Zamilkaj serce dziewicze. — —

3.O Boże, Boże! Szczęście moje!?
Komu w małżeństwo mnie oddadzą,
Komu oddadzą mnie w zamęźcie:
i król i stany nad tem radzą.
Zapewne króla mnie przeznaczą.
Rodrygo wliczon między wodze;