Strona:Cyd.djvu/049

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Za łzy, nieszczęście swoje
niech je tym mieczem bierze.

ELWIRA
Ukryj się. — Widzę moją panią.

Don Sanszo tutaj idzie za nią.

DON RODRYGO
(odchodzi)

SCENA 2.
SZIMENA, DON SANSZO, ELWIRA.

DON SANSZO
Krwi za krew winnaś żądać,

w słusznym płonąca gniewie;
twych łez skarżące prawo
czekaniem zbyt łaskawą
mordercy dolę znaczy.
Nim król go sam doścignie,
ty winnaś ścigać raczej.
Pozwól mi być twym sługą.
Chciej przyjąć miłość moją.
U stóp twych składam kornie
i serce me i zbroję.
Przyzwól to jedno słowy.

SZIMENA
Król przyrzekł strzedz mej sprawy;

nie chcę obrażać sędzię.
Rozum czekać mi każe.

DON SANSZO
Czekać zbyt długo będzie.

Ja działać już gotowy,