Strona:Cyd.djvu/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zachęcon, żądny sławy,
zdwojoną zyskam siłę.

SZIMENA
Usługi twe, — choć miłe,

na dzisiaj nieprzyjęte.
Spamiętam i rozważę.
Dziś jeszcze krwi niepragnę:
to łez mych prawo święte.
Gdy dłoń, co winnych ściga,
co mi przyrzekła prawo,
nie sięgnie wnet Rodryga,
zbyt będąc nań łaskawą, —
wtedy przypomnę twoją
gotowość walki krwawą.

(Don Sanszo odchodzi).

SCENA 3.
SZIMENA, ELWIRA.

SZIMENA
Płaczcie me oczy nieszczęśliwe!

Za jakąż, jakąż karę?
Zbyt może długo, nazbyt długo
oglądałyście szczęście żywe?
Połowa mego życia
ostała w ciemnym grobie.
Żywota reszty marne
w cmentarnej mrą żałobie.
Płaczcie me oczy biedne:
kiry przed wami czarne;
łzy dla was ino jedne.
W umyśle pełnym trwogi
stoczyłam walk niemało.