Strona:Cyd.djvu/047

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.


SCENA 1.
DON RODRYGO, ELWIRA

ELWIRA
Wszelki duch Boga chwali!

Kogo widzę?! — Rodryga?
Wszedłeś niepostrzeżony?
Królewska straż cię ściga.

DON RODRYGO
To los mój, klnę się Bogiem.

To los mój opłakany.

ELWIRA
Czyli przed domu progiem,

cień hrabi niepomszczony,
nie wzbronił wnijścia tobie,
zabójco przeklinany?
Szimena w łez żałobie,
gnie się w nieszczęściu srogiem.
Czyli się tu chcesz chronić,
gdy już cię mają chwytać?