Strona:Ciernistym szlakiem.pdf/63

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

krępuj, bądź ze mną szczera, może ci czego braknie, może czego potrzeba?
Krystyna podniosła na nią wzrok taki smutny, taki łzawy, że jenerałowa bliżej się do niej przysunęła.
— No, widzisz, że zgadłam, tobie czegoś potrzeba, za czemś tęsknisz, czy nie zechcesz mi powiedzieć?
— Pani, napróżno mówiłabym o tem co mi dolega, co przepełnia tęsknotą. Tego mi nie dadzą żadne pieniądze, ani nikt nie wróci, jedno tylko miłosierdzie Boże...
— A, duszeńko droga, miłosierdzie Boże przez ludzi przychodzi, trzeba tylko u nich pomocy szukać. Szkoda twej młodości i urody, żebyś się smutkiem truć miała, tobie się szczęście należy.
— Wydarto mi je i już nie wróci, biednam ja sierota na życie całe.
Łzy, których wstrzymać nie mogła, oblały jej twarz tak piękną z tym obrazem boleści, że jenerałowa z jakimś zachwytem w nią się wpatrzyła.
— Czy już nie żyje ten, komuś swą miłość oddała, albo kto zabrał twe szczęście? spytała przyciszonym głosem.
— Żyje, ale daleko... i już niema nadziei powrotu!...
— Aha! domyślam się! politycznie zawinił i został skazany... czy tak?
— Nie, pani, on nic nie zawinił, w niczem przeciwko władzy nie wystąpił, tylko kochał swoją wiarę, prześladowaną na ziemi podlaskiej i chełmskiej, tej wiary wyrzec się nie chciał — i za to, za to, że był szlachetny, prawy, dobry chrześcijanin, za to wywieźli go od matki, od drobnych dzieci i ode mnie, jego narzeczonej! I gdzie mi szukać sprawiedliwości, gdzie szu-