Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/352

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
NARODZINY MARCHOŁTA339

a z niewiasty Ten się rodził,
co nas wszystkich oswobodził.
MIECHODMUCH.  A ja tak z ostatka
powiem: ginie matka!
Matka-ć to omdlała
u stóp krzyża stała,
na którym syn jej wisiał — — —
JEDEN Z ŁAWNIKÓW.  Człek by zmisiał
abo i zbaraniał,
żeby wam się kłaniał: — —
o śmierci prawicie,
a tu idzie życie —
dziecko się uchowa,
matka wstanie zdrowa!..
SZEWC.  Kto to wie?..
STOLARZ.  Kto to wie?
SZEWC.  Czyś na trumnę, chciwy kpie,
przyniósł miarę?
STOLARZ.  Boże wielki,
miarę masz na pantofelki — — —
KOPIDOŁEK.  Chociaż śmierć ostrożna,
nic wiedzieć nie można — — —
ORGANISTA.  Na grobik czekacie?
KOPIDOŁEK.  A i wam też, bracie,
kapnie coś za Miserere —
ORGANISTA.  Chęci Boga zawsze szczere,
nie kłamliwe... Jak Bóg zechce — —
MIECHODMUCH.  — — to i miechy człek połechce —
ŁAWNIK.  A ja mówię: na co smutki!
O śmierci prawicie,
a tu idzie życie!
Dajcie wódki!
Starzy, młodzi!
Weselić się godzi...
WSZYSCY.  Pohulajmy, zaśpiewajmy,
jemu cześć i chwałę dajmy —

Za sceną słychać kolędników: W żłobie leży,
któż pobieży —