Strona:Chimera 1907 z. 28-30.djvu/157

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
ŚLADEM ROSYNANTA145

i w dzień świąteczny trące. — — —
Panie, grzech mój na mnie:
chciwy, chciwy jesteś!

Dam Ci tę piosnkę, dam Ci! Słyszałżeś ją kiedy?

tak śpiewa Ziemia:

O szafirowe moich nieb sklepienia!
o pozłociste siatki mojej drgania!
pelo rozwiewna z poblasków spojrzenia!
o szafirowe moich nieb sklepienia!
niewinnych natchnień i złego kochania!
Dam Ci ją! dam, bom jest twarde serce pokutnika, co
nie przebaczy najmniejszej ułudzie!

Chrystus.

»Zaprawdę powiadam wam, żem przyniósł miecz, a nie
pokój — ale kto wytrwa do końca — zbawion będzie.“

===============

(Introdukcya.)

Oto tłumione skargi ludzkie...

===============

Bohater.

Panie! wybaw mnie od pająka i od żądzy mojej,
co jest krwawa i lubieżna,
niecierpliwa w chuci — czekająca,
błoto duszy dzikim żarem trąca,
gdy w przemocy drży gołąbka śnieżna!

Miereżkowskij.

Afrodytę!! Chrystus i Antychryst jedna osoba! dwa
jak jeden — Tajemnica Androginy!