Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.
XXV.
PIĘKNA DOROTA.

Słońce przytłacza miasto prostopadłem i strasznem światłem, piasek oślepia, morze błyszczy się. Świat otrętwiały pochyla się gnuśnie i odbywa drzymkę, co jest rodzajem smacznej śmierci, gdzie śpiący na pół obudzony napawa się rozkoszą własnego unicestwienia.
Jednak Dorota, mocna i dumna jak słońce, posuwa się po pustej ulicy, jedna czuwająca o tej godzinie pod niezmierzonym błękitem i tworząca w świetle rażącą i czarną plamę.
Posuwa się lekko, kołysząc tak smukłym, a w biodrach tak szerokim torsem. Jej jedwabna, obcisła suknia barwy jasno-różowej odbija żywo od cieniów jej płci i uwydatnia dokładnie jej długi stan, wklęsłe plecy i wyniosłe piersi.
Czerwona parasolka, przepuszczając świa-