Przejdź do zawartości

Strona:Charles Baudelaire - Drobne poezye prozą.pdf/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sobie. Ona także, jak motłoch, do którego się wmięszała, a którego nie widziała, patrzyła na ten jasny świat głębokiem okiem i słuchała, wstrząsając lekko głową.
Szczególne zjawisko! „Zaiste, — powiedziałem sobie, — ten niedostatek, jeśli to w ogóle jest niedostatek, nie powinienby chyba łączyć się z brudną oszczędnością; ta szlachetna twarz przekonywa mnie o tem. Dlaczego więc pozostaje dobrowolnie w miejscu, gdzie tworzy taką rażącą plamę?“
Ale przechodząc ciekawie koło niej, odgadłem przyczynę, zdaje mi się. Ta imponująca wdowa trzymała za rączkę dziecko, tak jak ona czarno ubrane; choć cena wstępu była bardzo nizka, ta cena wystarczała zapewne, aby opłacić jakąś potrzebę tej małej istotki, więcej nawet, zbytek, zabawkę.
I powróci pieszo, rozmyślając i marząc sama, zawsze sama; gdyż dziecko jej swawolne, egoistyczne, niewyrozumiałe i niecierpliwe, i nie może nawet tak jak proste zwierzę, jak pies i kot, być powiernikiem w boleściach samotnych.